á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Renee Carlino stworzyła historię, która miała wzruszać, dotykać najgłębszych uczuć i ludzkiej psychiki, a także sprawiać, że na nowo odkrywać będziemy moc miłości i przyjaźni. W ogólnym rozrachunku według mnie, (...) niestety, wyszło to bardzo słabo. Historia w książce "Gdybyś tu był" jest mocno naciągana, mało wyrazista i całkowicie odklejona od rzeczywistości. Charlotte, bo tak nazywa się czołowa bohaterka i bogaty chłopak, Adam, poznany przypadkowo. Para, która w normalnym romansie szybko znalazłaby wspólny język, i to to właśnie oni grają główne role w tej powieści. Szybka miłość, urwany kontakt, wielkie zauroczenie, które Charlotte nie daje spokoju. Po długim okresie czasu nadal blokuje jej życie prywatne, a ona żyjąc ciągłymi złudzeniami nie pozwala sobie na szczęście. Kiedy jednak okazuje się, że Adam wcale jej nie zostawił, a po prostu jest chory i to poważnie, wszystko w jej życiu ulegnie zmianie. Myślę, że zamysł tej powieści był na prawdę bardzo dobry, ale wykonanie leży po całej linii. Brak ładu i składu, chaotyczne przeskoki akcji i bardzo specyficzny klimat powodowały, że ciężko było się skupić i czerpać jakąkolwiek przyjemność z lektury. Nie było tutaj oczekiwanych przeze mnie emocji, na których każda tego typu książka powinna się opierać. Nijaka kreacja bohaterów, słaba akcja, która wydaje się być tworzona po łebkach, to powodowało, że nie czułam żadnych emocji związanych z fabułą tej książki. Całkowicie nie wykorzystany potencjał. A szkoda, bo rzeczywiście pomysł na tę powieść był genialny, choć mam wrażenie, że sklejony z kilku popularnych i znanych już powieści i filmów. Brakowało mi również bardziej poważnego, może nawet psychologicznego podejścia i zgłębienia tematu. Moim zdaniem to trochę przerost formy nad treścią.
Nie każda książka musi wpasowywać się w mój gust czytelniczy i pozycja "Gdybyś tu był" jest właśnie takim wyjątkiem. Myślę, że znajdą się fani tej historii, jednak ja do nich się nie zaliczam.
Powieść, która ogrzeje Was, wzruszy i wzbudzi nadzieję jednocześnie.
🎨 Charlotte, zwana przez wszystkich Charlie mimo swoich 27 lat, ciągle szuka pomysłu na siebie. Szybko rozpoczynane i jeszcze szybciej porzucane kolejne studia i kursy, przygodne - rzadko rokujące - znajomości, to niemalże jej styl życia. (...)
Dziewczyna pracuje w bistro, którego nie znosi, mieszka z najlepszą przyjaciółką Helen i ciągle porównuje siebie do młodszego brata (ulubieńca rodziców).
Kiedy pewnego wieczoru pod swoim domem spotykają Adama, który szuka drogi do własnego domu, życie Charlie ulega zmianie. Noc spędzona w jego lofcie zdaje się być początkiem pięknej znajomości, ale rano kochanek...wyrzuca ją obcesowo za drzwi. Upokorzona, zraniona dziewczyna boleśnie odczuwa tę sytuację, jednak wspomnienie tej nocy jej nie opuszcza.
Pół roku później niespodziewanie dostrzega siebie namalowaną na muralu niedaleko jej domu. Autorem dzieła jest Adam, co oznacza, że jej uczucia zdają się być odwzajemnione. Mimo, że wówczas bohaterka zaczyna spotykać się z przystojnym baseballistą postanawia odszukać malarza.
Kiedy jej się to udaje, odkrywa tajemnicę, która zupełnie zmienia jej punkt widzenia...
🎨 W tej powieści nie brakuje wzruszeń - mnie najbardziej utkwił w pamięci fragment, w którym Charlie otrzymuje list, który Adam napisał po ich wspólnej nocy. Nie brakuje też romantycznych uniesień czy momentów pełnych nadziei.
Książka ta, nie podejmuje tylko tematu romansu, ale też odnajdywania własnej drogi i pewności siebie.
Lektura w sam raz na jesienny wieczór